wtorek, 22 stycznia 2013

bomba___________

No dobra, rozsadzi mnie zaraz. Nie tak, nie tu, nie teraz, nie nie. Co się do cholery dzieje i ile to jeszcze potrwa? Co za piekielny czas? Dokąd to wszystko zmierza. Chcę inaczej, tylko jak? Właśnie w tej chwili moje potencjały stają się moim przekleństwem. Propozycja pracy biegania po centrum handlowym i nagabywania ludzi do czegoś tam za jakieś marne grosze, ale gdybym miał tylko to, to bym wziął, ale w tym czasie jeszcze to i to i to... SRO! Dużo nerwów i złości we mnie. Podbrzusze ściśnięte. Na siłownię czas wrócić, tylko, że sił też na to brak i znowu narażać się na porównania, że odpuściłem i nie wyglądam tak a tak. Sraczka słowna się uaktywniła zdecydowanie, hahaha. Kolejne dresy z przeceny z Karfura, no jakaś masakra.

A w nocy sny. Noooo... nawet tam Ten z góry jakoś spokoju nie daje. Wszystko się mieli, wszystko takie namacalne i budzę się ze łzami w oczach w wyrokiem choroby, albo fiasko czegoś na co czekam, że jednak się uda. Nie odpoczywam, to pewne. Kroki, które wydają się fajne, za chwile budząc się w środku nocy myślę "bez sensu, co on tu robi obok mnie, przecież to nie Ty!". Chodź no! Ukołysz mnie i wyspokój.

Jak się odpoczywa? Co mam dzisiaj zrobić jak wrócę z kawiarni?

Pic na wodę, fotomontaż to wszystko moi Drodzy. Lubię to pisanie swoje, uwalnia się ze mnie po trosze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz