łoł.
Pięć lat temu. Cały w nerwach wyzwałem świat, że ten świat ma rok. Rok na to, że cytuję: "znajdę to szczęście". Że będę w związku.
Ja pierdole.
No to znalazłem związek po roku. Nie tylko związek. Również to całe gówno które się wylało i całe jeszcze większe gówno w które wpadłem sam na własne życzenie.
Aż mi się nie chce wierzyć, że choć tyle doświadczeń za mną, to chęć wobec świata i losu i ta prośba ciągle jest taka sama. Mimo tych pięciu lat takich, że o ja jebie.
"Kim jesteś, byłem. Jestem, kim będziesz"
Dźwięczy w meksykańskich uszach dzisiejszych jeszcze bardziej.