środa, 4 marca 2015

This.iS.tHe.enD

Rok. Minął rok. Dzisiaj.
4.3.

I cały w strachu piszę, co piszę.

Że jest to Jest. Że jest serial wieczorem pod kołdrą. Że jest gotowanie i kotlety i mizeria. Że jest suszi na mieście. Że jest wsparcie. Że jest namiętność. Że są łzy szczęścia. Że jest miłość. A jest.

Ale co jest najlepsze, że jest? Że jest ciągle uśmiech na twarzy, kiedy sobie jadę, albo lecę, albo idę i przypomnę sobie Jego twarz jak sobie płakulkamy przy piosence, w samochodzie. Jak robimy razem pakupki. Jak wstawamy sobie rano. 

Poślizg był mały... dwa miesiące. Tak miało być. Jest tak dobrze. 

Jestem spokojny. Jestem kochany. Kocham. Jestem.

Koniec sraczki. Tej sraczki. Koniec.

Dziękuję.