sobota, 16 marca 2013

nie-bajka.o.miejscu.na.R.____________powroty.do.tej.samej.rzeki.


Było sobie i jest miejsce na R. Gdzie było, a nie jest wesoło. Gdy tu przyszedłem po kolei spływały do moich uszu historie. O tej co straciła dziecko jeszcze w brzuszku. O tej co krzyżowała nogi, żeby nie urodzić za wcześnie, wiedząc, że maleństwo nie przeżyje. O tej co jako jedyna miała dziecko, niepełnosprawne i umarła bo zjadło ją zwierze ze szczypcami, o tej co całe życie kochała pewną kobietę a nigdy tego nie powiedziała. O tej samotnej, co kochała całe życie tego jedynego, który wyjechał za wielką wodę. O tym co spłonął mu dorobek życia, jego prywatna kraina miodem płynąca. O tej, co mąż jej odszedł nagle wychodząc z domu nie powróciwszy doń już nigdy. O tym w którym się podkochiwałem, a on ciągle chorował lądując w miejscach gdzie wbijano w niego igłę za igłą. On wyjechał z miejsca na R. i nigdy już nie wrócił i nigdy już nie zachorował. Ja, wyjechałem i powracam czasami do tej nie bajki. Gdzie znowu spływają historie, o tym, co mając niewidomą siostrę ujrzał umierającego nagle na udar zwojów ojca swojego. O tej co o mały włos nie zaczadziła (ała?) w mieszkaniu i teraz z niedotlenioną głową na wiosnę chodzi będąc jakby jej nie było. O bardzo dobrym kumplu, który oznajmił, że się rozwodzi. Wyjechałem i znowu powróciłem, po miesiącu, kompletnie nie spodziewając się kolejnych wiadomości... Mojej stąd mamie odchodzi we śnie brat bliźniak. O tym co ma małego synka, którego czekają trzy operacje. No i tym, którego tak lubię a dotyka go historia podobna do mojej. Rak. Mama. Masakra. 

Nie dziwię się, że trafiłem tu z A. ja z Mamą, Ona z Tatą w przeszłości. Teraz jesteśmy tu na szczęście tylko gośćmi. A. twierdzi, że to taki czas, że ludzie umierają, że chorują, że odchodzą, że nie są szczęśliwi... a my dostaliśmy to w pakiecie ładny czas temu. Może tak jest... A jednak nie umiem oprzeć się wrażeniu, że bajka o miejscu na R. nie jest bajką, albo jest bajką złą. Chcecie bajki? Nie, nie chcę takiej. Jutro wyjeżdżam.

Powroty. Wchodziłem do tych samych rzek, przyznaję... i nigdy, te dwa razy nie wychodziło...bolało. 
A wokół mnie powroty. M. - swego czasu kłamcą nazwany - wraca, M. - młody - wraca. Czy popełniają błędy? Nie. Idą za szczęściem. Przecież nie popełniamy błędów, bo wszystko jest nowe, choć stare. Ufff. Tęsknię, ale nie za tym co było, za tym co jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz