sobota, 9 marca 2013

LEĆ_____________nie.lot.

To nie może czekać do jutra. Tak właśnie jest, dzięki nie powiem czemu zrozumiałem dlaczego latałem tak dużo w snach... uciec uciec uciec. Może dlatego byłem na chwilę stewardem, żeby ciągle uciekać, wznosić się i lecieć. Moment kiedy siedziałem w kokpicie w ostatni dzień mojej lotniczej pracy, kiedy samolot ustawił się na pasie, nabrał prędkości, zwolnił hamulce, a dokąd a dokąd a dokąd na wprost, szybciej szybciej szybciej. Moment, w którym dziób uniósł się w górę i zamiast ziemi zobaczyłem niebo, poczułem, że się wznoszę. To dosłownie zapiera dech w piersiach... Ten krótki 40sto minutowy lot, niekończący się zachód słońca, wysoko wysoko wysoko, co za wspaniała ucieczka. A ten wyjazd na dłużej? Czyżby znowu uciekać mi się zachciało? Z drugiej strony nic dziwnego. Czy kiedyś trzeba lądować?

O KURDE... ale lot. Mętlik mam. Gdzie jest spełnienie? tam w górze? a lądowanie to śmierć? Czuję, że ciągle jestem na boardingu, ładują we mnie bagaże, żeby mnie dociążyć, kolejni pasażerowie wchodzą na pokład, we mnie, zabieram ich ze sobą, Was wszystkich. Polecicie ze mną? Niektórzy już siedzą na tym pokładzie od dawna. Ciągle przede mną kołowanie, ustawianie się w kolejkę, ciągłe sprawdzanie warunków. Czy mój lot jest zaplanowany? Będzie punktualny? Opóźniony? Czy odwołany? To latanie. Ucieczka? A może właśnie go go go go! W górę! Wzlecieć! Spełnienie tam!

Harfistka. Została uduszona. Jak moja kuzynka kilka miesięcy temu. Uduszona. To nie strzał. Strzał i koniec. Ktoś. 29lat chłopak, dokładnie ten rocznik co ja. Zacisnął ręce na tej łabędziej szyi i zabrał oddech. Musiał poczekać do samego końca. Duszenie. Dusić. Trzeba udusić cebulkę razem z kurczakiem na wolnym ogniu, puszczone soki wymieszają się ze sobą nawzajem i zjemy ze smakiem pyszną potrawę. Masakra. Duszenie. Nie lubię duszonej marchewki z groszkiem. 

Jeszcze kolejnej rzeczy nie lubię. Jak jadę autobusem, takim starszym i jak się zatrzymuje to mu tak szyby drżą we framugach...AAA! atak na mój słuch.

Udusił Ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz