poniedziałek, 8 kwietnia 2013

trawa_______o__///../_der___wa___nietak!______

Co za czas. Reset. Zielony off. Blanty jeden za drugim. Bas z głośnika mocniej mocniej. Zaciągam się. Wklejenie czy raczej odklejenie. Zawsze mnie to zaskakuje, że nadchodzi. Rozdarta karta papieru na strzepy, ten dźwięk. Ta rzeczywistość. Niech idzie w pizdu. Jazda. Jazda. Jazda. Wywalamy wszystko. Konsykłensys już poleciały, choć nie będzie żadnych. Teledysk, szybki montaż, ciach, pach, trach, para buch, ciało w ruch. Światło. Zgiełk. Dysonans, który nagle brzmi tak przezajebiście w ciele. Wspaniały stan. Ciasta marechewkowego pół blachy. Dalej? Dalej! Jeszcze jeden. Do spodu ten off. Przepiękna ucieczka od po ziemi stąpania. Wszystko zaczyna się rozciągać. Emocje są ostre. Wywal wywal wywal. Trawa trawa trawa. Dobrze dobrze dobrze. Zmiażdżony. Zresetowany. Oderwany wróciłem. Wiosna przyszła. Zielona. Wolna. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz