Bezkarnie się gapi na mnie teraz. Pyza. Jasny. Pełny. Pełni. Ja pełny. Na niebie pełnia. On mnie wypełnia. Ten co nazwy jeszcze nie ma. A ja Jego? A co ja? Ja?
Wiedziałem, że przyjdzie a i tak skurczybyk (co to za słowo w ogóle?) zrobił swoje. I pójdzie. I za miesiąc wróci, żeby namieszać znów.
Roztrzaskany nie co. Poturbowany mocno. Zgubiony lekko. Niewiedzący znowu. Rozszczepiony już nie. Oj. oj. Tęskniący? Chcący? Bijący się nie tylko z myślami. Oj.
Gapi się. No nieźle. A ten to taki, a tamten to taki, a miał być taki, a jest taki. bla bla bla. Projekcje głowy.
Chcę do tego bez nazwy. Chcę się przyzwyczajać. Odkrywać. Wąchać. Być. Wiedzieć. Czuć. Widzieć. Słyszeć.
Krótka sraczka. Kiepsko oddycham. Chcę spać, a wiem, że nie zasnę. Zadzwonię jeszcze na chwilę. Gdzie to zmierza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz