piątek, 9 sierpnia 2013

kwadrans.wypadek

Zaraz pójdę na spacer. Jest naprawdę dobrze. Kurde. Serio. Oczywiście strach, że zaraz coś się skończy bla bla bla. Będzie jak będzie. Będzie jak chcę.

Wolne dzisiaj. Woda z oczu co kwadrans. Po prostu sobie płynie. Im więcej Cię przyciągam, tym bardziej tego chcę, im bardziej tego chcę, tym bardziej Cię nie ma. Chyba już ostatnie pytanie przede mną we mnie się dzisiaj pojawiło. Znajdę odpowiedź. Pójdę na spacer.

N. Przyjaciółka. Dawno już N. miała wypadek. Potworny. Nigdy nie zapomnę momentu, kiedy Ją zobaczyłem pierwszy raz po wypadku. Lekarze dziwili się, że się udało, że z tego wyszła. Połamane miała wszystko, łącznie z twarzą, poza kręgosłupem. Blizny wszędzie. Ma je do dzisiaj. Ma też nareszcie swoją miłośc, i już się nie wstydzi. Tak czy inaczej, kiedy dowiedziałem się, że będą Ją wieźli karetką na rezonans ze szpitala do szpitala, siedziałem w aucie, zobaczyłem jak na noszach Ją wywożą, jak ma zakrytą twarz, padało, do karetki, na sygnał i znowu na OIOM. To, co wtedy robiłem, to wymyślałem co powiem na pogrzebie N. Co powiem Jej Mamie, Bratu, który uratował mi życie. Wymyślałem jak będą wyglądały moje dni bez N. Robiłem to, bo za każdym razem kiedy wymyślam scenariusz zdarzenia, jest inaczej. Dlatego w moich myślach był pogrzeb, śmierc, żeby się "miło" zaskoczyc. N. żyje, w mojej głowie umarła nie raz. 

Piszę o tym, bo pisząc codziennie o tym jak będę się cieszył wspólną poranną kawą z Tobą i wieczornym serialem z winem, za każdym prawie razem przychodzi myśl, że właśnie tak nie będzie. Że będzie inaczej. Tylko jak? Gdzie jesteś?

Jest dobrze. Jest spokojnie. Jest dobrze. Idę na spacer. Spacer 30latka. Śmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz