czwartek, 21 lutego 2013

spójrz.w.niebo_______________w.niego.

Mój zapomniany przyjaciel z Niemiec. Chyba pierwszy facet, w którym się zakochałem, z którym miałem kompletne połączenie dusz. Od pierwszego wejrzenia. Sex był nieistotny, były rozmowy, pocałunki,  spacery, tulenie, wgapianie się, łzy, wódka, dużo wódki, porozumienie kompletne. OCH. Mój zapomniany przyjaciel z Niemiec przysłał film z pewnego miejsca gdzie się poznaliśmy, film o tym samym miejscu, ale z innymi ludźmi. Nieistotni ludzie, istotne miejsce. Wszystko wróciło, jak pięknie, tamten czas. Totalny. Przełamywanie barier każdych. Spójrz w niebo. Pamiętam jak musieliśmy wykonać takie ćwiczenie, żeby położyć się na koniu na plecach jak ów zwierze ciągle idzie. I patrzeć w niebo. (hahaha napisało mi się w niego, zamiast niebo... taaak... w niego też mogłem się patrzeć godzinami... a niego teraźniejszego też chcę się patrzeć, ale skurczybyk wyjechał i wróci w niedzielę dopiero).

Ciągle jest zima. Głowa w dół. W ogóle nie patrzymy w niebo (hahaha i znowu w niego - palce same piszą:) ). Nie ma na co chyba patrzeć. Zaraz wiosna i już będzie. Zmieni się powietrze. Spokojnie, teraz czuję, że mam czas, na wszystko. Wspaniałe uczucie. Powoli. Nigdzie nam się nie śpieszy prawda? Zimo, możesz trwać. Pozwalam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz